Aktualności z regionu
Zaciszne Mirotki zapraszają
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Magazyn
- Utworzono: wtorek, 18, maj 2010 23:22
- Poprawiono: wtorek, 27, sierpień 2013 20:01
- Opublikowano: wtorek, 18, maj 2010 23:22
- Brygida Susko
- Odsłony: 11652
Do niedawna był wszędzie, gdzie działo się coś ważnego. I to bez względu na porę dnia czy roku. Dwa lata temu powrócił z Gdańska na Kociewie, do rodzinnej wsi Mirotki na skraju Borów Tucholskich. Rozpoczął tam nowy nie mniej pasjonujący etap życia. Znany niegdyś reporter Telewizji Gdańsk ANDRZEJ RADUŃSKI zajmuje się teraz prowadzeniem zacisznego gospodarstwa agroturystycznego. Stworzył je od podstaw na terenie, gdzie wcześniej tego typu działalność praktycznie była nieznana.
Więcej o agroturystycznym gospodarstwie w Mirotkach na stronie: www.dworekwlesie.republika.pl
- Czy telewizja ma cokolwiek wspólnego z agroturystyką?
- A.R. Kiedyś, jako reporter miałem okazję poznać tysiące ciekawych ludzi, by prezentować na antenie ich przeżycia, pomysły czy poglądy. Ze względu na panujący w redakcjach informacyjnych pośpiech, były to zazwyczaj bardzo krótkie spotkania. Odczuwało się niedosyt, świadomość powierzchownego traktowania tematu. Teraz mam więcej czasu, by zachęcić swych gości do poznania walorów turystycznych Kociewia. Większość jest zauroczona i postanawia wracać. Nie tylko ja korzystam z ich pobytu.
- Jaki jest sposób na przyciągnięcie agroturysty?
- A.R Mówiąc najkrócej zapewnienie spokoju i ciszy. Udało mi się to w pełni. 40 lat temu jeszcze jako licealista wraz z matką postanowiłem zalesić prawie całe 6-cio hektarowe gospodarstwo. Uprawa ubogiej , piaszczystej gleby była nieopłacalna. Zamiast żyta i seradeli wyrosły kilkunastometrowe sosny i brzozy. Teraz goście czują się , jak na leśnej polanie. Rankiem budzi ich śpiew ptaków. Na ścieżkach rowerowych mogą natknąć się na sarny lub jelenie. Zaś przed zachodem słońca jest okazja obserwowania kluczy żurawi udających się na nocny spoczynek na pobliskich bagnach. Jednak w czasie upałów atrakcją nr 1 – zwłaszcza dla najmłodszych – jest staw kąpielowy.
- Skąd najczęściej przyjeżdżają Pańscy goście?
- A.R Jak dotąd większość stanowią rodziny z Bydgoszczy, Torunia i Warszawy. Sporo było też Ślązaków. Prawdziwą zagadką jest dla mnie fakt, że stamtąd najczęściej zgłaszają się mieszkańcy Rudy Śląskiej. Nie brakowało tez gości z kilku państw europejskich. Jak dotąd nieco „mniej popularne” jest moje gospodarstwo wśród mieszkańców tak bliskiego mi Trójmiasta. I to w sytuacji, gdy po wybudowaniu pierwszego odcinka autostrady A 1 trasę Gdańsk – Mirotki pokonuje się bezpiecznie w niespełna godzinę (5 km od węzła Kopytkowo).
- Czy są również jakieś mniej radosne strony działalności agroturystycznej?
- A.R. Praktycznie jedynym i trudnym do przezwyciężenia problemem pozostaje okresowość zapotrzebowania na tego typu usługi. Latem jest nadmiar - i to duży – chętnych do wypoczynku na wsi. W pozostałym okresie, poza Sylwestrem, trzeba zabiegać chociażby o gości weekendowych. Najczęściej są to pary zakochanych lub emerytów, dla których poza sezonem stosujemy nadzwyczajne zniżki. Mam nadzieję, że właśnie ta grupa osób w przyszłości będzie częściej korzystać z tego typu form wypoczynku.
Nieskromnie przyznam, że szkoda mi czasem, by tak pięknie położony domek pozostawał pusty przez większą cześć roku. W swoje gospodarstwo zainwestowałem prawie wszystkie zarobione w telewizji pieniądze. Pewnie mogłem je ulokować dużo korzystniej. Nie kierowałem się jednak biznesplanem tylko czystą miłością do skrawka odziedziczonej po przodkach ziemi.
Goście przyjeżdżający do Mirotek pozytywnie oceniają dotychczasowe efekty mojej pracy. A to z kolei mobilizuje mnie do jeszcze większego wysiłku. Pragnę, by w niedalekiej przyszłości moje gospodarstwo stało się jedną z wizytówek Kociewia.
Dziękuję za rozmowę,
MG
Kontakt telefoniczny: 508 020 704 lub 604 333 710