Błąd
  • Błąd podczas ładowania danych z kanału informacyjnego

Kalendarze z obrazami

Pejzaże Czesława Tumielewicza w kalendarzu na rok 2016 - Od ponad dziesięciu lat,  każdego roku pojawia się, na następny rok, kolorowy kalendarz z obrazami prof. Czesława Tumielewicza, zainicjowany i zaprojektowany przez biuro promocji „BS”, wypromowany na łamach Magazynu Gdańskiego. Z  niewielkiego nakładu w roku 2004, wydanego na40-lecie pracy twórczej  artysty,  planszowy kalendarz z roku na rok zdobywał serca coraz liczniejszego grona odbiorców. 

 

Każdego roku motywem przewodnim kalendarza jest inny zestaw obrazów. Był już cykl martwych natur, pejzaży kaszubskich, Gdańska i Sopotu  na obrazach czy motywy górskie i morza bałtyckiego.  W tym roku, na 50-lecie pracy twórczej profesora, wybrane zostały różnorodne pejzaże wykonane podczas plenerów artysty w Toskanii, Wenecji, na Helu, w Jastarni i Juracie oraz w Kazimierzu nad Wisłą i w Świeradowie.  Projektując kalendarz, „BS” zaproponowało w tym roku dwie wersje okładki: - Pierwsza to autoportret artysty z Ernestem Brylem namalowany w Łebie latem 2005r.  - Na odwrocie tej okładki, znajduje się nota biograficzna o artyście w języku polskim i angielskim  oraz dodatkowe miniatury obrazów. Druga, zasadnicza okładka, zawiera obraz wybrany przez internautów na Facebooku.  Jest to żartobliwy, dekoracyjny obraz z gdańskim astronomem Heweliuszem obserwującym księżyc. Obok stoi oczekująca piękna młoda żona. Za cykl poświęcony Heweliuszowi prof. Czesław Tumielewicz został wyróżniony Nagrodą Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w dziedzinie plastyki w roku 2012.

Obrazy wybrane do kalendarza Czesława Tumielewicza  na rok 2016, artysta pięknie opisał swoimi słowami:

STYCZEŃ. Obraz namalowany w Toskanii w mieście Lucca, sławnym z tego, że kamieniczki tworzące eliptyczny rynek powstał na fundamentach amfiteatru rzymskiego. Dodałem postacie w historycznych strojach by skontrastować z obecnym turystycznym obliczem tego miejsca.

LUTY. Obraz namalowany w pięknej wsi Strzebielino leżącej w pradolinie rzeki Łeba między dwoma pasmami morenowych wzgórz. Mieszkańcy wydobywali tu piasek a i dzięki erozji wzgórze zostało rozcięte malowniczym jarem. Śnieg tu leży najdłużej. Motyw malowałem wielokrotnie w różnych porach roku.

MARZEC. Kwiaty malowałem kilka dni po moim ślubie z Brygidą, moją muzą. Otrzymaliśmy tyle kwiatów ile jest dni w roku. Obraz szósty, ostatni z tego cyklu.

KWIECIEŃ. Obraz powstawał w porcie na Helu, na zamówienie córki właściciela tego rybackiego kutra dostosowanego do masowej turystyki, na godzinne rejsy po Bałtyku. Stąd jego dumna nazwa OCEAN. W tle dominuje dawniej kościół obecnie Muzeum.

MAJ. Po raz trzeci maluję ten motyw w porcie rybackim małych kutrów w Jastarni. Podziwiam nakładające się tu teatralnie plany zawsze zamykane niezwykłym pióropuszem chmur.

CZERWIEC. To jeden z czterech, ostatni obraz namalowany na tarasie zespołu wypoczynkowego „Jantar” w Juracie. Niczym kolorowe papugi namioty i flagi szkółek serfingu są tu w wielkiej opozycji do spokojnych wód Zatoki Gdańskiej. Wymyślony przeze mnie sztafaż zastępuje opalających tu brzuchy emerytów.

LIPIEC. Wielka Woda w Kiszewskich Wdzydzach, co roku przyciąga letników. Tu gdzie leżały rybackie łodzie teraz kołyszą się jachty. Smażalnie ryb zasłoniły dom Czarneckiego a kapliczce nie towarzyszą już dorodne klony. Tylko skansen starych chat kaszubskich ratuje krajobraz.

SIERPIEŃ. Wielkim dla mnie odkryciem były ruchome wydmy na helskim półwyspie również od strony Zatoki. Trafić do tych niesamowitych, przez wiatry powykręcanych sosen jest bardzo trudno, bowiem przedzierać się tu trzeba przez niekończący się las.

WRZESIEŃ. Kazimierz nad Wisłą to Mekka malarzy pejzażystów, do której i ja, co jakiś czas zjeżdżam by sprawdzić oko i starać się zobaczyć miasteczko po swojemu. A w tutejszym Muzeum niedościgłe przykłady malarskiej zręczności budzą zazdrość.

PAŹDZIERNIK. Uwielbiam malarstwo Baltusa. Dlatego zazdroszcząc mu obrazu z jabłonią namalowałem arcytrudny podobny motyw.

LISTOPAD. Od 12 lat maluję co roku scenę z wróżkami i kobietami bardzo przejętymi przepowiedniami przyszłości. Tym razem udało się ująć dwa stoliki i dodać na ścianach obrazy o tej tematyce z namalowane w poprzednich latach.

GRUDZIEŃ. Śliczna wieś kaszubska Strzebielino jest tu jakby zamarła w oczekiwaniu na Boże Narodzenie. Ale w środku tych domków tętni życie, pieką i smażą dania świąteczne i śpiewają kolędy.           

Myślę, że dla wszystkich państwa, którzy posiadają czy chcą mieć  taki kalendarz, taka charakterystyka namalowanego miejsca, będzie doskonałym uzupełnieniem do obrazów, które dostępne są we wszystkich galeriach sztuki Trójmiasta oraz w wielu galeriach innych polskich miast – np. w Bydgoszczy, Warszawie, Jeleniej Górze itp.

bs